I co z tego, że mam zgrabny tyłek, jak mówią... że gotuję jak Bree Van De Kamp z „Gotowych na wszystko”, skoro nie dzwonią do mnie z Agencji Modeli, ani ze studia filmowego w Łodzi, nie zapraszają do prowadzenia programu kulinarnego w TV. Na nic mi też ta moja „wyjątkowość”, choć może by i za nią przyjęli mnie do cyrku …ale czasy „kobiety z brodą”, „człowieka wilkołaka” i innych dziwolągów dawno już przeszły do lamusa. A tyłek… tyłek cóż, niezmiennie opiera się prawu grawitacji.
Wobec takich walorów, żaden miś nie przejdzie obojętnie ;)
OdpowiedzUsuńPanie Niedźwiedziu...pan mnie kokietujesz?;)
OdpowiedzUsuńOj, tam dlaczego "I co z tego?".
OdpowiedzUsuńWiesz ktoś mi kiedyś powiedział:"Każda zmora, znajdzie Swojego amatora:)"
Więc chyba tylko uwierzyć, że gdzieś tam, czeka ten na którego czekasz właśnie Ty.
Pozdrawiam Beata