Moje zdjęcie
Zwyczajny, szary gość...

niedziela, 20 maja 2012

Dziś o dziwo jestem trzeźwy i nie będę ukrywał, że całkiem nieźle czuję się w tym stanie. Doprowadziłem siebie i mieszkanie do porządku. Przewietrzyłem pokoje i głowę. Kładę się do łóżka z mocnym postanowieniem, że jutro… jutro zaczynam wszystko od nowa.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Piję i śmieję się... bynajmniej nie z radości.

sobota, 3 marca 2012

Piję. Żyję. Pomiędzy fermentującymi dniami i martwymi nocami.

niedziela, 8 stycznia 2012

Szkoda słów



     Skłamałbym pisząc, że mam się dobrze. Nowy rok spędziłem jak kilka ostatnich wieczorów- w łóżku z butelką, a właściwie dwoma Whisky i starym, dobrym przyjacielem Polsatem. Mogłem spędzić tę noc sylwestrową z M. Nalegał, błagał, ale odmówiłem. Kończę też z poszukiwaniem kogoś na stałe, kończę z mężczyznami. Pomimo ogromnej tęsknoty i palącego pragnienia bliskości drugiego człowieka było mi dobrze w ostatnich latach spędzonych samotnie. I taką też drogę obiorę. W swoim życiu miałem dwóch partnerów, z pierwszym przeżyłem, przepraszam zmarnowałem kilka cennych lat, choć pozostało parę naprawdę miłych wspomnień. Kochanków miałem niewielu, wystarczyłoby palców u jednej ręki na ich zliczenie i wszyscy oni byli pozbawieni wyobraźni, wyzuci z uczuć i spontaniczności. Kiedy w końcu przypadkiem na mojej drodze stanął Michał, myślałem, że los w końcu zlitował się nade mną i nadrobię ten stracony czas. Że uwiję gniazdko, w którego pieleszach pławić się będę w miłości, radości i spełnieniu. Nic bardziej mylnego. Michał, choć był ucieleśnieniem moich pragnień: silny, męski, bez skojarzeń, zresztą nie mógł ich mieć, przecież tak naprawdę był hetero. A ja, ja obudziłem w nim, jak sam mówił, dziką żądzę, niezrozumiałe uczucia trącające o postradanie zmysłów i tak bardzo musiał mnie mieć i dostał na srebrnej tacy. To, co było między nami nie śniło się nawet filozofom. Dwie silne namiętności uderzyły w siebie wytwarzając ogromne wyładowania elektryczne. Dwie indywidualności, dwa zupełnie inne światy. Nieokiełznany seks, niepohamowane żądze, dzikość, to co nas spajało, powodowało, że przyciągaliśmy się jak dwa bieguny…ale w tym wszystkim, brakowało mi czułości, spokoju i pewności… pewności nas. Kiedy powoli kruszyły się mury otaczające moją duszę, okazało się, że M. jest żonaty, że ma dzieci. Wściekłość wzięła górę, nie mogłem przeboleć, że okłamał mnie, żonę i dzieci. Narażał je na niepotrzebne kłopoty. Mógł przecież postawić sprawę jasno, dać możliwość wyboru, ale nie, jak każdy facet potrafił jedynie brnąć w kłamstwie.