Moje zdjęcie
Zwyczajny, szary gość...

niedziela, 20 listopada 2011



Jak niektórym wiadomo jakiś czas temu otrzymałem  od  pewnego, ciekawego typa numer telefonu. Wymiętolona  karteczka, a właściwie serwetka  walała się po torbie niemal do przetarcia, kiedy w końcu postanowiłem zadzwonić nabrawszy  pewności siebie po czwartej szklaneczce Whisky z lodem. Kilka wolnych sygnałów i nagle ten głos ciężki, ołowiany; nieznośnie zmysłowy.
- halo?
- cześć... nie wiem czy mnie będziesz kojarzył ale zostawiłeś mi...
- poznaję Cię - przerwał mi Michał wprowadzając w totalne zaskoczenie.
- ??? 
Rozmowa toczy się już własnym torem. M. zaprasza mnie na piwko do jednej z  owianych złą sławą knajp, co mi się oczywiście podoba. Na 21:00  dzisiejszego wieczoru. spoglądam na zegarek mam jakieś półtora godziny do wyjścia. Jest dobrze, zdążę jeszcze coś zjeść. Nie ma parcia, ogolę się, umyję zęby, narzucę na siebie byle łachy (nie lubię się stroić i nie jestem maniakiem mody). Zarzucę torbę na ramię i w drogę.