Moje zdjęcie
Zwyczajny, szary gość...

sobota, 15 października 2011

Wielkie H.



Przyjaciółka wyciągnęła mnie do jednego z gejowskich pubów mojego miasta, celem zapoznawczym i łowieckim. Bo, jak stwierdziła, na taką przynętę jak ja nie jedna rybka się złapie. No właśnie rybki, a właściwie kolorowe rybony zapełniały sterylne akwarium. Sunęły rozpraszając płetewkami chmury zapachów. Niektóre ukryte w półmroku spoglądały na mnie zachłannie… kręcąc się niespokojnie, jakby miały ochotę natychmiast wystrzelić w me usta swymi zarodnikami. Jeszcze inne niby przez zatłoczenie przyciskały się o mnie jak norweskie łososie podczas tarła. Było też kilka Żabienic głębinowych kuszących błędnym światełkiem z wnętrza Darkroomu. Nie obeszło się bez dostrzeżenia nijaczków chowających się w zakamarkach groty, by nie być zbyt widocznym. Koleżanka, w przeciwieństwie do mnie, bawiła się wybornie hulając po parkiecie z kolejnym drinkiem w dłoni. Postanowiłem cichaczem wydostać się na zewnątrz i zaopatrzyć w nocnym w kilka browarków, które spiję w kojącej ciszy czterech ścian domu. Powolutku przebijałem się przez kolorowe ławice. Już byłem przy barze niedaleko wyjścia gdy dostrzegłem nijak pasującego do otoczenia Pana Homara z wyrytym na twarzy wielkim H - jak Heterro. Zauważywszy mnie podszedł i przecinając twardym, metalowym głosem ptasi jazgot zaproponował browca. Przyznam się, że mnie zamurowało, nie wiedziałem jak się zachować przytłoczony jego męskością. Nie powiem, facet budził we mnie zwierze… ale, ale coś tu jest nie tak, myślałem przyglądając się badawczo panu H. Szukałem drobiazgu, by się przyczepić i z czystym sumieniem wycofać się. A tu nic, zupełnie nic.
Michał jestem – przedstawia się częstując papierosem.
Odmawiam, nie palę od kilku lat. Do tego jeszcze Michał (help!)
Michał Uśmiecha się wyszczerzając rząd białych zębów i niby żartem twierdzi, że coś go musi zabić. Patrzę jak zaciąga się i nachodzą mnie nieznośne myśli… lubieżne… drapieżne. Takiego ciśnienia nie czułem od lat. Oczyma wyobraźni widzę jak w nieopamiętaniu zrywam z niego ten czarny podkoszulek. Wbijam się zębami w pulsującą szyję. Jak w szalonej szamotaninie przyciska mnie stalowymi ramami ramion do ściany… napiera jak taran…
- nie widziałem cię tu wcześniej – wyrwał mnie z opętania metalowy głos.
- nie bywam w takich miejscach – odpowiadam, próbując opanować drżenie w głosie i skupić wzrok na jego oczach.
- Tyle, to i widać – uśmiecha się, zapisuje na serwetce numer telefonu przesuwa w moim kierunku, prosząc bym zadzwonił na dniach bo teraz musi uciekać do roboty. Widzę jak ginie w tłumie… pozostawiając odrobinę niedosytu i ciekawości. Siedzę, dopijam piwo, spoglądam w tamtym kierunku z nadzieją, że może się cofnie.
- nie rób sobie nadziei słoneczko – to nasz ochroniarz, niezłe ciacho, ale niestety heteryk. – uświadamia mnie barman.
H jak Heterro
H jak Horror
C i H jak Chujownia

6 komentarzy:

  1. Coś mi tu nie gra .... H jak Hetero Horror - tylko po co Ci ten nr dawał hę...??
    Ja bym zadzwonił :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dr Arthurro™
    Ja też się nad tym zastanawiam. Ale raczej nie zadzwonię. Chyba?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zadzwoń!
    Chyba, warto sprawdzić?
    Zobaczysz dlaczego dostałeś, ten numer.
    A tak, pozostawienie tego numeru bez oddzwonienia, hmm, późniejsze gdybanie, co by było?
    Zadzwoń, proszę:)!
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  4. Beato
    Znając swoje szczęście to zapewne wariat albo zboczeniec, cóż, tacy lgną do mnie jak ćmy do światła. A ostania wymiana numerami zakończyła się dla mnie trzyletnim nękaniem. Jednak pomimo lęku coś podszeptuje mi w duchu by zadzwonić :) Może i tak uczynię, ale jeszcze nie dziś i na pewno nie jutro:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, może dotąd przyciągałeś dziwne przypadki, ale takie "szczęście" zawsze się kończy.

    Beata

    OdpowiedzUsuń