Moje zdjęcie
Zwyczajny, szary gość...

niedziela, 8 stycznia 2012

Szkoda słów



     Skłamałbym pisząc, że mam się dobrze. Nowy rok spędziłem jak kilka ostatnich wieczorów- w łóżku z butelką, a właściwie dwoma Whisky i starym, dobrym przyjacielem Polsatem. Mogłem spędzić tę noc sylwestrową z M. Nalegał, błagał, ale odmówiłem. Kończę też z poszukiwaniem kogoś na stałe, kończę z mężczyznami. Pomimo ogromnej tęsknoty i palącego pragnienia bliskości drugiego człowieka było mi dobrze w ostatnich latach spędzonych samotnie. I taką też drogę obiorę. W swoim życiu miałem dwóch partnerów, z pierwszym przeżyłem, przepraszam zmarnowałem kilka cennych lat, choć pozostało parę naprawdę miłych wspomnień. Kochanków miałem niewielu, wystarczyłoby palców u jednej ręki na ich zliczenie i wszyscy oni byli pozbawieni wyobraźni, wyzuci z uczuć i spontaniczności. Kiedy w końcu przypadkiem na mojej drodze stanął Michał, myślałem, że los w końcu zlitował się nade mną i nadrobię ten stracony czas. Że uwiję gniazdko, w którego pieleszach pławić się będę w miłości, radości i spełnieniu. Nic bardziej mylnego. Michał, choć był ucieleśnieniem moich pragnień: silny, męski, bez skojarzeń, zresztą nie mógł ich mieć, przecież tak naprawdę był hetero. A ja, ja obudziłem w nim, jak sam mówił, dziką żądzę, niezrozumiałe uczucia trącające o postradanie zmysłów i tak bardzo musiał mnie mieć i dostał na srebrnej tacy. To, co było między nami nie śniło się nawet filozofom. Dwie silne namiętności uderzyły w siebie wytwarzając ogromne wyładowania elektryczne. Dwie indywidualności, dwa zupełnie inne światy. Nieokiełznany seks, niepohamowane żądze, dzikość, to co nas spajało, powodowało, że przyciągaliśmy się jak dwa bieguny…ale w tym wszystkim, brakowało mi czułości, spokoju i pewności… pewności nas. Kiedy powoli kruszyły się mury otaczające moją duszę, okazało się, że M. jest żonaty, że ma dzieci. Wściekłość wzięła górę, nie mogłem przeboleć, że okłamał mnie, żonę i dzieci. Narażał je na niepotrzebne kłopoty. Mógł przecież postawić sprawę jasno, dać możliwość wyboru, ale nie, jak każdy facet potrafił jedynie brnąć w kłamstwie.

7 komentarzy:

  1. A więc życzę spełnienia, w końcu każdy wybiera własną ścieżkę. Lepiej świadomie zrezygnować z miłości niż spędzić życie na rozpaczliwym jej poszukiwaniu...

    OdpowiedzUsuń
  2. bo faceci to zdobywcy, nie cofną się, sięgną nawet po kłamstwo by dostać to co/kogo chcą a przedstawiając sprawę jasno i dając Tobie wybór by mógł usłyszeć "nie". pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie każdy facet brnie w kłamstwie.

    życzę Ci, żebyś wyciągnął jak najwięcej dobrego z Twoich trudnych doświadczeń. i przekuł je (jakoś) na swoją korzyść. da się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie każdy facet brnie w kłamstwie napisałem tak w porywie emocji:), zapominając o tych nielicznych wyjątkach:)

      Dziękuję.Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Wiesz ja też kiedyś błąkałam się między nocą a dniem, szukałam nie wiadomo czego, nikt mi nie odpowiadał w każdym coś brakowało, a kiedy w końcu na mojej drodze stanęła osoba, która wywołała we nie emocje jakich nigdy nikt nie wywołał okazało się iż łączą ją z kimś "święte" węzły małżeńskie. I tak z życiorysu wyrwane zostały 4 lata życia. Czekasz na coś przez całe życie, a to nie przychodzi, kiedy wreszcie się zjawia zostaje Ci odebrane, co pozostaje ? Zwątpienie, niechęć, poczucie pustki. Aż pewnego przeciętnego dnia, wychodzisz do sklepu po bułki i zupełnie przypadkowo wpadasz na kogoś, kogo tam być nie miało, kto w ogóle miał nie istnieć, koto nie projektowałeś, kogo nie szukałeś. A za parę lata budzisz się po raz kolejny i po raz kolejny razem idziecie po bułki. Życzę Ci aby spotkało Cię takie uczucie, które wynagrodzi Ci wszystko.

    OdpowiedzUsuń